Technika wojskowa

publicita-fmp-komplet-barevna-png-

„Z porannej mgły runęły na naszych żołnierzy grzechoczące potwory, pozornie całkowicie niewrażliwe na kule ze strzelb i karabinów maszynowych. Tępo sunęły naprzód i nieustannie strzelały z armat i karabinów maszynowych. Bariery druciane, które dotychczas zawsze bezpiecznie spowalniały ataki piechoty, rozgniatały one pasami, jakby były to pajęczyny. Nie zatrzymały je nawet rowy.“

Notatka z dziennika niemieckiego oficera, 15. 9. 1916 

 

Każda wojna przyniosła olbrzymie postępy w dziedzinie nauki i medycyny. Jakkolwiek pozornie może to zabrzmieć absurdalnie, to oczywisty i ogólnie znany fakt. Podczas I wojny światowej między żołnierzami w okopach znaleźliby się tacy, którzy w życiu nie widzieli nawet samochodu. Nagle jednak ruszyły przeciwko nim czołgi . I nad głowami tych samych mężczyzn przelatywały pierwsze samoloty wojskowe. Trzydzięści lat później, pod koniec II wojny światowej, Niemcy atakowały Londyn wysyłając z terytorium Rzeszy rakiety balistyczne, niebo przemierzały samoloty odrzutowe, w Hiroszimie i Nagasaki została użyta broń jądrowa.

Jeśli chodzi o malowidła i rzeźby odnoszące się do techniki wojskowej i militaryzmu ogólnie, na pierwszym miejscu należy zdecydowanie wymienić pomniki poświęcone poległym w wojnach światowych. Możemy oglądać je na ulicach i rynkach niemal wszystkich miast i miasteczek.

Młoda Czechosłowacja potrzebowała znaleźć w dotychczasowej historii Ziem Korony Czeskiej wzory do naśladowania i w ten spośob umocnić patriotyczne postawy obywateli. Staranie się uwypuklić najróżniejsze epoki historyczne, kiedy to odznaczały się one czymś wyraźnie na mapie Europy, trwało już od czasów Odrodzenia narodowego. W tym momencie nastała ciekawa sytuacja. Z jednej strony marginalizowano zasługi takich postaci jak np. św Wojciech, św Jan Nepomucen i Habsburgowie (wraz z nimi odrzucono również tak wyjątkową postać, jaką był feldmarszałek Josef Václav hrabia Radecký z Radče). Z drugiej strony doszło niemal do apoteozy całego okresu związanego z husytyzmem, wliczając w to również rządy króla Jerzego z Podiebradów. Czas, kiedy Czechów bał się cały świat - wojny hysyckie - został tematem obrazów i rzeźb powstających na całym terytorium młodego państwa. W 1915 r. został uroczyście odsłonięty pomnik Jana Husa autorstwa Jana Šalouna w Pradze na Rynku Staromiejskim. W roku 1928 rozpoczęto budowę pomniku na Žižkovie - rzeźby konnej Jana Žižki. Pomnik jednak odsłonięto dopiero 14. lipca 1950 r., w dzień 530. rocznicy bitwy o Witkową Górę (14.7.1420 r.).

Świadomość narodową postanowili podnosić również autorzy modeli kartonowych. Nie chodziło jednak o modele trójwymiarowe. W okresie Pierwszej republiki większość prac w dziedzinie wojskowości miała postać płaskich wycinanych wojów lub żołnierzyków, przeznaczonych do zbudowania tzw. dioramy - trójwymiarowego obrazka. Już w 1911 r. wyszło Wojsko husytyckie Kuffnera (druga edycja pojawiła się siedem lat później). Postacie wojów dla dioramy powstały na podstawie rysunku malarza Baltazara Kašpara Kutiny. Temat husytyzmu przewija się jednak na arkuszach do wycinania dość często - wspomnijmy np. Oblężenie Karlsztejna przez Prażan albo Sławny wjazd Żiżki do Pragi (obydwa wyszły w 1921 r.). Rok wcześniej można już było nabyć wycinanych legionistów czechosłowackich i w latach dwudziestych dołączyli do nich jeszcze m. in. żołnierze francuskiej armii i francuskiej armii kolonialnej... Łatwo zatem dostrzec, że modelarstwo kartonowe dołączyło do głównego międzywojennego nurtu artystycznego próbując wzniecać w obywatelach iskrę patriotyzmu.

Modele przedstawiające technikę wojskową jednak w owym czasie były jeszcze bardzo daleko. Zaczęły się bowiem pojawiać dopiero po II wojnie światowej. Nim przejdziemy do samych modeli techniki, musimy uświadomić sobie, jak zmieniło się po wojnie podejście do pomników wojskowych. Miasta i miasteczka w Czechosłowacji zostały zawalone setkami czołgów wycofanych z czynnej służby. Wystarczyło zamieścić taki czołg na podeście i pomnik poświęcony ofiarom II wojny światowej był praktycznie gotowy. Należy do tego doliczyć tysiące ulic i placów nazwanych po generalissimie Stalinie i dziesiątki jego pomników w całym kraju. Apogeum stanowiło zbudowanie pomnika Stalina w Pradze na Letnej. Odsłonięto go dopiero po śmierci „największego przyjaciela robotników“, w 1955 r. Odsłonięcie (a raczej oświetlenie) pomnika odbyło się dokładnie 300 i 1 dzień przed referatem Nikity S. Chruszczowa na zjeździe KPZR, w którym surowo osądził on kult jednostki Stalina. Pomnik stał w Pradze przez 7 i pół roku...

Przez długi czas artyści-plastycy zobowiązani byli tworzyć według zasad i idei socrealizmu. Dopiero kiedy ten okres się skończył, pojawiła się u nas pierwsza wycinanka techniki wojskowej. Podczas gdy np. niemiecki Bastel-Magazin publikował już od połowy lat pięćdziesiątych skomplikowane modele samolotów, pojazdów cywilnych, statków i techniki wojskowej, w Czechosłowacji trwa „cisza“. Zmiana nadeszła wraz z czasopismem ABC. W 1967 r. publikuje ono pierwszy model techniki wojskowej, mianowicie transposter opancerzony „ESO“. Pierwowzorem został prawdziwy transporter OT-64. Na temat wycinanki wypowiada się w swojej książce Stanislav Fajkus: „Jaromír Svoboda w czasie rozpoczęcia współpracy z ABC był już doświadczonym rysownikiem z całym szeregiem modeli opublikowanych i jeszcze większą ilością ‚szufladkowych‘. Pierwszy silił się na wierne trójwymiarowe opracowanie tekstury, co najlepiej widać, gdy przyjrzymy się niemal fotograficznie doskonałym bieżnikom kół. Części poprzednich wycinanek autorstwa Vladimíra Procházki po prostu pokolorowano jednym odcieniem pastelu, natomiast Svoboda bawi się światłem i cieniem.“ Pół roku później pojawia się w czasopiśmie kolejny model Jaromíra Svobody, tym razem gąsienicowa wyrzutnia rakiet z napisem Fluora. Stanislav Fajkus ponownie podkreśla artystyczną stronę modelu: „Wycinanka sama w sobie robi wrażenie bardzo trywialnej... jednak autor przemyślnie pracował ze światłem i cieniem podczas wytwarzania pasów i kół podwozia - kolejny przykłd wiernego rysunku trrówymiarowego.“ Modele zwracają na siebie uwagę nietylko doskonałym wykonaniem ale również reklamami, które się na nich pojawiały. Na opancerzonym transporterze świeciło się zielono-żółte logo środka do mycia naczyń ESO, rakieta na gąsienicowej wyrzutni zaś dumnie reklamowała pastę do zębów Fluora. Kolejny absurd to podkreślanie w instrukcji, iż model nie jest dokładnym odwzorowaniem pierwowzoru. Sytuacje trafnie opisał Stanislav Fajkus, z wszystkimi aspektami absurdalności owego okresu: „Aby przez kartonowy modelik nie doszło do wycieku ściśle tajnych danych wojskowych do ‚zachodnich imperialistów‘, została na samym początku instrukcji sklejania zamieszczona notatka mówiąca, iż nie chodzi o dokładną makietę prawdziwego transportera, i to z wykrzyknikiem. Zachodni szpiedzy pochłaniający ABC mieli zatem pecha.“

Kolejny model techniki wojskowej w ABC to opancerzony samochód Austin-Putiłow (opublikowany w listopadzie 1967 r.) narysowany przez Vladimira Procházkę. Odwzorowany egzemplarz należał w ZSRR do największych świętości, ponieważ W. I. Lenin po dotarciu do Petersburga wygłosił z niego w kwietniu 1917 r. swoje pierwsze przemówienie na terenie Rosji. Również modelarze kartonowi zobowiązani byli świętować półwiecze Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej. Z okazji rocznicy odbyło się w Czechosłowacji wiele wystaw. Półwiecze zresztą świętowano we wszystkich republikach ludowych i innych państwach socjalistycznych na całym świecie. Wielkim zainteresowaniem cieczyła się m. in. np. praska Wystawa filatelistyczna z okazji rocznicy WSRP.

Opancerzony Austin-Putiłow doczekał się kolejnych wydań. „Ten sam pojazd, znacznie przerobiony przez pióro i pędzel panów Václava Šorela i Krantiška Kobíka, został opublikowany siedem lat później w numerze 12/19 a w roku 2008 pojawiła się również wersja w skali 1:50 w wykonaniu architekta Richarda Vyškovskiego (nr 2/53). Unikat jednak stanowi Austin innego autora współpracującego z czasopismem, Ladislava Müllera, który wydał model w 1980 r. na potrzeby naszego wojska w formie podręcznika metodycznego...“ Niektóre losy modeli kartonowych są tak zaplątane i niesamowite, że zachwyciłyby niejednego autora teatru absurdu.

Nie można przeoczyć mocny edukacyjny wydźwięk wycinanek techniki wojskowej. Dwubiegunowy układ świata drugiej połowy XX wieku wprost do niego namawiał. „Osobną kategorię wycinanki edukacyjnej stanowią modele techniki wojskowej, mające u nas i w świecie już ponad stuletnią tradycję. Za pośrednictwem szczegółowych wycinanek młodzież i żołnierze w Niemczech w okresie II wojny światowej zapoznawali się z techniką własnej armii oraz techniką wroga. […] Modele techniki wojskowej są nadal bardzo popularne i hojnie wydawane - w duszy każdego modelarza znajduje się kawałek małego chłopca, który lubi się bawić w żołnierzy.“ Dla mnie szczególny przykład zapoznawania się z techniką wojskową wroga stanowi wycinanka brytyjskiego samolotu myśliwskiego Supermarine Spitfire, którą wydało wydawnictwo Dr. M. Matthiesen & Co. w Berlinie najprawdopodobniej w 1940 r.! Młodzi Niemcy mogli się więc bawić w zestrzeliwanie brytyjskich myśliwców, które wówczas nie mieli szansy zobaczyć. Historia jednak później zaoferowała im naoczny pokaz umiejętności pilotów samolotów alianckich...

W każdym bądź razie modelarstwo odnosiło się do tematu wojskowości w równym stopniu (albo nawet większym), w jakim zajmowały się nim sztuki plastyczne. Że tak się działo przynajmniej z połowy przez ówczesny ustrój polityczny, to prosty i niezaprzeczalny fakt. Podczas gdy artyści-plastycy próbowali na miarę swoich możliwości wetchnąć swoim dziełom, związanym pętami zasad socrealizmu chociaż krztę uduchowienia, modelarstwo kartonowe po prostu usiłowało o możliwie niejwierniejsze uchwycenie technicznej strony pierwowzorów. A podczas gdy temat wojskowości w latach sześćdziesiątych niemal zniknął z pola widzenia artystów, wycinanek przedstawiających technikę wojskową było coraz więcej. W duszy każdego dorosłego mężczyzny znaleźlibyśmy szczyptę chłopca, który lubi zabawić się w żołnierza. Zamiłowanie to nieuchronnie determinuje również temat dużej części ekspozycji naszego muzeum ze mnóstwem modeli czołgów, samolotów, śmigłowców, pojazdów wojskowych, armat i dioram.  

STATKI

W błogosławieństwie burz na morzu się ocknąłem

Dziesięć nocy jak korek tańczyłem na fali

Którą zowią odwiecznym ludzkich ofiar kołem,

I nie dbałem, czy głupia latarnia się pali!

Arthur Rimbaud: Statek pijany

Jeżeli omawiamy historię żeglugi morskiej, powinniśmy się zatrzymać przy jednej z najbardziej znanych starożytnych kultur, w Egipcie. W książce „Żeglarze, podróżnicy, odkrywcy“ można przeczytać następujący fragment: „Egipcjanie byli prawdopodobnie pierwszymi konstruktorami zaawansowanych technicznie statków. Archeolodzy znaleźli spis statków z 2800 r. p. n. e., zawierający m. in. również pierwszą udokumentowaną łódź przeznaczoną do zeglugi morskiej. Liczyła sobie 100 metrów długości i nosiła nazwę ‚Wielbienie obydwu krain.‘“ Starożytni Grecy dzięki żegludze morskiej zdołali odkryć, iż Ziemia jest okrągła. Na owym odkryciu bazował później bibliotekarz Biblioteki Aleksandryjskiej obliczając obwód planety a nawet jej odległość od Księżyca...

Legendarnymi już zostały podróż Eryka Rudego na Grenlandię (ok. 985 r. n. e.) i wyprawa Leifa Erikssona do Ameryki Północnej (ok. 1000 r. n. e.). Wikiński poszukiwacz przygód, urodzony najprawdopodobniej na Islandii, był chyba pierwszym Europejczykiem, który postawił nogę na tym kontynencie. Na przełomie średniowiecza i nowożytności nadeszła epoka wielkich odkryć. Spośród odkrywców wymieńmy chociaż najbardziej znanych - Krzysztofa Kolumba, Amerigo Vespucci, Vasco de Gama albo Fernanda de Magellana. Nazwiska te wówczas znał niemal każdy. Ich dźwięk rozbrzmiewał w komnatach pałaców szlachty, na targach a nawet w drewnianych domkach zwykłych ludzi.

Zatrzymajmy się na chwilę przy nazwisku portugalskiego kapitana Fernanda de Magellana, dowódcy wyprawy, która w latach 1519-1522 jako pierwsza w historii opłynęła świat. Trwała ona 3 lata i 29 dni, sam Magellan został zamordowany na Filipinach przez tubylców a wyprawę przyprowadził do Hiszpanii Juan Sebastián del Cano. Podróż przetrwał tylko jeden statek z pięciu - karawela Victoria, i 18 marynarzy z 270!).

„Jeden z ulubionych modeli statków autora [Ladislav Badalec] to karawela Victoria, replika żaglowca, na którym podjął swoją podróż wokół świata Fernando de Magellan. W sumie jest ona ‚repliką repliki‘. Znany współczesny czeski żeglarz Rudolf Krautschneider zbudował dokładną kopię karaweli i opłynął w niej świat. Osobiście potem zwrócił się do Ladislava z prośbą o skonstruowanie kartonowego modelu Victorii...“ Niektóre modele powstają w znacznie bardziej skomplikowany sposób, niż mogłoby się wydawać.

Statki to wdzięczny temat dla malowideł. Spośród artystów można wymienić Rembrandta van Rijn (Burza na Jeziorze Galilejskim), prawie całe generacje malarzy romantyzmu i impresjonistów, Vincenta van Gogh (Łodzie rybackie na plaży w Saintes-Maries-de-la-Mer), Williama Turnera (Ostatnia droga Temeraire'a i Statek Niewolników) albo słynnego Salvatora Dali'ego (Statek). Jednak łodzie płynące na rzekach i morzach pojawiają się w malarstwie już od czasów prehistorycznych. Z dawnych chińskich zwojów, papirusów egipckich i dochowanych greckich ksiąg spoglądają na nas marynarze wracający do domu z rejsu lub też odpływający w dal. Michal Erben napisał w katalogu wystawy Ladislava Badalca: „...statki to symbol podróży odkrywczych, marynarze na pokładzie statków przeżywali najróżniejsze przygody. Nam, którzy żyjemy na lądzie, wszystkie rejsy kojarzą się głównie z fantazją.“ Statki przeniknęły w świat modeli karnonowych na samym początku jego istnienia. Brytyjska spółka Modelcraft zapoczątkowała w 1940 r. swoją słynną edycję Micromodels poprzez wydanie sześciu miniaturowych modeli statków. Owe dla modelarstwa kartonowego jakże znaczące statki to: statek rzymski, Santa Maria, Ark Royal, Mayflower, żaglowiec piracki i Royal William. Konstruktor i modelarz Geoffrey Heighway w 1947 r. odszedł z wydawnictwa Modelcraft i założył własną firmę Micromodels Ltd. Wydała ona ponad 170 minimodeli. Zrządzeniem losu został ostatnim modelem, który wyszedł z pracowni G. Heighway'a (w 1957 r.), legendarny statek Mayflower… Mayflower w 1620 r. przywiozła do Ameryki Ojców pielgrzymów (Pilgrim Fathers). W krajach anglojęzycznych została inspiracją wielu malarzy. Spośród wszystkich wymieńmy chociaż Bernarda Gribble'go (Ojcowie pielgrzymi wsiadają na pokład Mayflower), Williama Halsalla (Mayflower w Plymouth Harbor) albo Mike'a Haywooda (Koniec Mayflower).

Centrum świata modelarstwa kartonowego jednak po II wojnie światowej przesunęło się na kontynent i zaczęło się zbliżać do jego środkowej części. Dla Amerykanów Mayflower to legenda. Jego znaczenie jednak nie można porównywać z kultem, jakim otoczono w ZSRR i Rosji krążownik Aurora... W 1956 r. niemieckie wydawnictwo Kranich wydało model Aurory. Później pojawiają się lodołamacz Lenin i radziecki krążownik Swierdłow (nazwany po bolszewickim funkcjonarzu odpowiedzialnym za egzekucję carskiej rodziny w 1918 r.). Z punktu widzenia historycznego i politycznego ciekawy jest fakt, że większość modeli statków wydanych w ówczesnej Niemieckiej Republice Demokratycznej przedstawiała statki radzieckie. W samym ZSRR został natomiast opublikowany tylko prosty modelik lodołamacza Lenin, w 1963 r. w czasopiśmie Murzilka.

Nie można nie wspomnieć również o kilkakrotnie wydanych znaczkach pocztowych z motywem krążownika Aurora. Znaczki pojawiały się głównie w ZSRR i w Polsce. Po raz pierwszy pojawiła się na czechosłowackim znaczku w 1962 r. z okazji rocznicy WSRP. Wyemitowano wówczas znaczki o wartości nominalnej 30 i 60 halerzy. Pięć lat później zostały wydane kolejne znaczki z Aurorą o wartości 30 halerzy, tym razem jednak z napisem w języku słowackim (Veľká októbrová socialistická revolúcia).

W roku 1966 doczekali się czechosłowaccy czytelnicy czasopisma ABC pierwszego modelu statku. „Łódkę o poetyckiej nazwie „Letnia żaglówka Kreola“, będącą pierwszą jednostką pływającą opublikowana w ABC, znaleźli czytelnicy w nr 11/10 (lipiec 1966)“ Dwa lata później pojawił się w kioskach numer z „Szybkim kuterem rakietowym. Obydwie wycinanki pochodzą z niemieckiego czasopisma Kranich.

Najciekawiej jednak prezentowała się seria czterech zeszytów przeznaczonych do eksportu, wydana w 1962 r. przez Dom wydawniczy Artia we współpracy z londyńskim wydawnictwem Bancroft & Co. Wycinanki zaprojektował Jaromír Svoboda. „Dziś rzadkie zezsyty wycinanek z instrukcjami pisanymi po angielsku nosiły wymowne nazwy Trains, Cars, Planes i Ships […] Jeśli chodzi o konstrukcję, wycinanki są szczególne tym, że autor ograniczył konieczność używania kleju części do minimum - poszczególne części łączą się ze sobą poprzez wsuwanie zakładek.“ Autor wówczas miał dopiero siedemnaście lat. Modele nigdy nie doczekały się wydania w języku czeskim.

Modelarstwo kartonowe, tak jak i poszczególne gatunki sztuki, musiało się jakoś mieścić w mantynelach określonych przez władze Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej. Jakkolwiek wydaje się, że w tym wypadku musiały „normy“ być mniej kłopotliwe, czasami pojawiały się sytuacje, które możnaby określić jako konflikt. W 1987 r. wydawnictwo Albatros wydaje model statku bocznokołowego Mark Twain autorstwa Ladislava Badalca. To jeden z najpiękniejszych modeli autora odnoszący wielkie sukcesy. Świadczy o tym również informacja z katalogu wystawy Ladislava Badalca w Muzeum Modeli Kartonowych: „Model statku Mark Twain zwrócił również uwagę właściciela znaczącego polskiego wydawnictwa GPM i w 2000 r. włączył go do katalogu modeli oferowanych przez wydawnictwo.“ W 2017 r. podczas wystawy w MMK pt. „Wspaniałe kartonowe fantazje“ parowiec należał do najważniejszych eksponatów.

„Mark Twain“ został wydany niemal we wszystkich państwach zrzeszonych ówczesną Radą Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, w tym na Kubie. I właśnie w przypadku 80.000 kubańskich egzemplarzy pojawił się problem, gdyż strona kubańska zwyczajnie nie uregulowała opłatę za prawa autorskie. Po rozwlekłych negocjacjach między Kubańczykami i wydawnictwem Albatros doszło w końcu do porozumienia. Zamiast rekompensaty finansowej L. Badalcovi i jego żonie zaproponowano dwutygodniowy pobyt na Kubie. Wstępnie umówiony wiosenny termin pobytu został jednak przesunięty na koniec roku. Zanim nadszedł dzień wyjazdu, doszło do Rewolucji Aksamitnej, kontakty z Kubą zostały zerwane i Ladislav Badalec spędził urlop zamiast na Kubie, przy zbiorniku wodnym Rozkosz koło Nachodu...  

Dział statków Muzeum jest zdominowany przez największy model ekspozycji - Wybrzeże Bałtyku z dziesięcioma modelami statków, w tym legendarnego Mayflower czy żaglowca HMS Cleopatra.

Zwiedzający jednak może nacieszyć oko też widokiem znacznie młodszych statków. W ekspozycji zobaczy m. in. rosyjski okręt podwodny Kursk, znany z tragicznego losu załogi. Wśród pozostałych modeli znajdują się również pancerniki z okresu II wojny światowej - francuski Richelieu i niemiecki Lützow.